Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ4
Otwock
paź
dzier
nik1944roku
Pić…Piiić!zaskrzeczałwciemnośćprzezwyschniętegardło.
Spowijałagocisza.Inieprzeniknionymrok.Gdziebył?Czyumarł?
Wjegogłowiezaczęłysięwyłaniaćstrzępyobrazów.Płonącemiasto.
Rzekaniosącanasobiepopioły.Grzmotdziałprzypominający
warczeniedobiegającezgardłaprzedwiecznegodemona.Inagły
rozbłyskeksplozji.Najpierwzdrętwienieogarniającecałeciało,
apotemból.Ostry,odbierającysiły,sprawiający,żepoczułsięjak
zepsutazabawka.Jakrozdeptanyołowianyżołnierzyk.Jaklalka,
którejniegrzecznedzieckopowyłamywałorączkiinóżki.
Pić!
Wciemnościcośsięporuszyło.Jękliwiestęknęłysprężyny.
Sprężyny?Czyżbyodłóżka?Ostrożniepomacałwokółsiebie.Tak,
pościel.Materac.Awięctoszpital…
„Corobięwszpitalu?”
Ledwietopomyślał,wróciłapamięć.ByliwWiśle,płynęli
naprawybrzeg.Wybuchłpociskzgranatnika,wyrzuciłogowgórę.
Akiedyspadł,szybkozrozumiał,żejegociałopodziurawionejest
odłamkami.Alejakośdopłynął.Apotemczołgałsięprzezpiasek.
Wspinałnawał.Iwreszciewyciągnęłysięponiegoręceżołnierzy
wdziwnych,oliwkowychmundurach.Awięcudałosię.Przepłynął.
Zarazjednakpierśścisnąłmustrach.Acozpozostałymi?Czy
oni…
Zosia!zawołałwmroksłabymgłosem.
Niedostałodpowiedzi,alezprawejstronydobiegłogoskrzypienie
ipiszczeniesprężyn.Ktośtambył!Nasąsiednimłóżku.Opodłogę
plasnęłyczyjeśbosestopy.Mrokzgęstniał,stuknęłojakieśszkło
iwreszciemocnadłońujęłagopodgłowę,unoszącustakubrzegowi
naczynia.
Pij,bracie!Cieszęsię,żeżyjesz.
Wtymmomencieotworzyłysięniewidocznedotejporydrzwi.
Słabysnopświatłazkorytarzawydobyłzczerniobszernąsalę
zrzędemobtłuczonychmetalowychłóżek.Tylkotoobokniegobyło
puste,bojegolokatorstałnadnimzeszklankąwody.
Wproguzatrzymałasiękobiecapostaćwczepku.Piegniarka.