Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyobraziłamsobie,jakmuskamniewzrokiem.Owinęłamwłosy
ręcznikiemiwciągnęłamnasiebieciepłąkoszulęnocną,która
zakrywałamnieodszyidostóp.Uszytabyłazbiałejflaneli,wytartej
odczęstegonoszenia,alewciążgrzała,mimożewyglądałamwniej
potworniestaroświecko.Zmoździerzemwdłonipokuśtykałam
dołóżka.Ledwieusiadłam,aonjużstałprzymnieiwyjmował
migozdłoni.
Pozwól,żejatozrobię.
Niezdążyłamnawetzaprotestować,Nikolaiprzysiadłnamateracu,
delikatnieująłmojąkontuzjowanąnogę,podwinąłlekkokoszulę
ipogładziłzimnymipalcamiopuchliznę.Jegokciukizataczały
delikatnekręgiwokółmojejkostki,ajacałąsobączułamjegodotyk.
Sercezabiłomiszybciej,kiedyzacząłsmarowaćmnieoleistą
mieszankąziół.Masowałmojąstopę,stawiłydkę.Rąbekkoszuli
nocnejpodjechałwyżej.Żadneznasnieodezwałosięchoćbysłowem,
aleuwadzeNikolaianieuszedłmójprzyspieszonyoddech.Kosmyk
włosówopadłmunaczoło,kiedyjeszczegłębiejpochyliłsięnadmoją
stopą.
Boli?przerwałmilczenie.
Podparłamsięomateracitylkozdużymtrudemudałomisię
stłumićwestchnienie.
Dasięwytrzymać.Jegomonotonneruchywydawałymisię
obce,azarazemtakieznajome.WmyślachmodliłamsiędoWielkiej
Bogini,żebyprzyspieszyłarekonwalescencję.Przyjemnychłód
promieniowałzkostkiibólprzechodziłwdelikatnepulsowanie.
Ogarniętapoczuciemulgi,odetchnęłamisięrozluźniłam.Nikolai
ułożyłmojestopynamateracuizakryłjekoszuląnocną.
Musiszsiętrochęprzespać.Jesteśwycieńczona.Pochyliłsię
nademnąiprzejechałpalcamiporanachnamojejszyi.Jegospojrzenie
byłotakintensywneiskupione,żezaschłomiwustach.
Dotejporyniezwróciłamuwaginato,żeprawąstronęjegotwarzy
pokrywadelikatnaplątaninablizn.Niesięgałyoka,aleniewiele
imbrakowało.Nieujmowałomutojednakurody.Strzygidysponują
wyśmienitymizdolnościamisamoleczenia,więcalbomiałteblizny