Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wszystkobędziedobrze–odszepnął,ajazaczęłamsię
zastanawiać,skąduniegotenoptymizm.
Chociażniebezpieczeństwozsekundynasekundęcorazbardziejsię
przybliżało,niebyłamwstaniezignorowaćtego,cojegouścisk
zemnąrobi.Miałamwrażenie,jakbymażnadtowyraźnieodczuwała
każdemiejsce,wktórymstykająsięnaszeciała.Mojetętnoszalało,
aoddechpraktycznieniezwalniał.Jegopalcekreśliłykręginamoich
plecach,któremiałymniezapewneuspokoić,aledoprowadziłyjedynie
dotego,żemiałamochotęusiąśćmunakolanachiwcisnąćtwarz
wjegoszyję.Zwielkimtrudempowstrzymałamjęknięcie,kiedy
wsunąłdłońpodmojewłosyizacząłmasowaćspiętemięśniekarku.
Jeszczenigdynicniesprawiałomiażtakiejniepojętejrozkoszy.
Oparłamczołoojegoramię.Krzykizbliżałysięcorazbardziej.
Rozlegałosięwołanieopomoc.Wtakienoce,kiedystrażeurządzały
polowanienastrzygi,czarowniceiwiccan,razzarazemdochodziło
doaresztowanianiewinnych.Tylkodlatego,żebylizbytbladzialbo
zawistnisąsiedzidonieśli,żeposługująsięmagią.Tużprzedmoimi
drzwiamirozgrywałysięwłaśnieokrutnesceny,ajamimotoczułam
się,jakbymbyłanowonarodzonaisiedziałanajakiejśbezludnej
wyspie.
Tymraptowniejpodskoczyłam,kiedyzałomotanowdrzwi.
–Otwierać!–wydarłsięjakiśmęskigłos.–Szukamywiedźmy
istrzygonia.
–Niemożeszimpokazać,żesięboisz–wyszeptałNikolai.–Myśl
otym,żejesteśmojąrycerką.–Uniósłmibrodę,ajegoustadelikatnie
niczympiórkomusnęłymoje,rozpalającogieńwcałymciele.
Wciągnęłamnasiebiezapinanyszlafrok,żałując,żeniemamczasu
włożyćsukienki.Tojednaktylkojeszczebardziejrozwścieczyłoby
mężczyznnazewnątrz.Drżącymipalcamiprzekręciłamzamek.Nikolai
skinąłdomniezachęcająco.Stałtak,żezasłaniałygootwartedrzwi.
Niebyłatowystarczającaosłona,alejeśliWielkaBoginiokażesię
łaskawa,powinnowystarczyć.
Drzwisięotworzyły,aprzedemnąstanęłodwóchmężczyzn
zestrażymiejskiej.Wrękachtrzymaliwłócznie,upasówbrzęczały