Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ównieszczęsnyPhil.Najwyraźniejbyłtotematplotek
newsowejczęściredakcji.Uznałem,żejeszczeniemam
donichprawa.
–Siadajisprawdź,jaksięczujeszzatymbiurkiem.
PosłuchałemWallace’a.Krzesłoniebyłowygodne,
dostosowaneraczejdoosoby,któraniemogła
spokojnieusiedziećwmiejscu.Zaprojektowanetak,aby
utrzymaćczłowiekawciągłymnapięciu,aniepozwalać
narelaks.Byłempewien,żemójkręgosłupmnie
znienawidzi.
–Super–skomentowałem.
Wallacezaśmiałsię.
–Kłamiesz,alewkrótcesięprzyzwyczaisz.Zjedzmy
wczwartekrazemlunch.Działpersonalnyprzyśle
ciinformacjęnatematdodatkowychprzywilejów
iplanuemerytalnego.Dajmiznać,jeślibędzieszczegoś
potrzebował.
Wtymmomenciewhalirozległsięgłosjego
sekretarki:
–PanieLangston,RudyGiulianinadrugiejlinii.
–Diablinadali.Pewniejestwściekłyzpowodutego
kawałkanapiątejstronie.–Klepnąłmniewramię
napożegnanie.–Henry?
–Tak?
–Nienośdopracygarnituruikrawata.Jesteś
dziennikarzem,aniemakleremgiełdowym.Zasada
numerjeden–twoiinformatorzychcączuć,żejesteś
natymsamympoziomiecooni.Nieoszczebelwyżej.
Kiedyusadowiłemsięwygodniej,Paulinaodwróciła
siędomniezchytrąminą.
–Zapamiętajjeszczejednoitrzymajsiętejzasady