Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Tużprzedśmierciąuświadomiłemsobie,żewszelkie
mity,jakieludziestworzylinajejtemat,sązgruntu
fałszywe.Niewidziałembiałegoświatłanakońcu
ciemnegotunelu.Przedmoimioczaminieprzesuwały
sięscenyzcałegożycia.Niewitałymniechóry
anielskieanidziewiczehurysy.Mojaduszanie
lewitowałapodsufitem,abystamtądpodziwiać
porzuconeciało.Tylkojednegobyłemdojmująco
pewien–bardzopragnąłemżyć.
Niemogłemoderwaćwzrokuodstrzelbymyśliwskiej.
Odnaoliwionejlufyodbijałosięksiężycoweświatło.
Powietrzewypełniałgryzącyiciężkizapachkordytu,
krwiizgnilizny.Odórśmierci.Ażdławił,gdywszystko
pociemniałomiwoczach.Spanikowanyskierowałem
spojrzenienaciałoleżąceumychstóp.Łuski
ponabojachleżałyrozrzuconewkałużyintensywnie
czerwonejkrwi.
Mojejkrwi.
Opróczmniewpokojuznajdowalisiędwajmężczyźni.
Nielicząctrupa.Obuwidziałemwcześniejzaledwie
jedenraz.
Jeszczepięćminuttemumyślałem,żejużwszystko
rozumiem.Wiedziałem,żeobajżycząmiśmierci,choć
każdyzinnegopowodu.
Natwarzyjednegoznichmalowałasięniekłamana
nienawiść,takosobista,żewmgnieniuokapojąłem,
iżotostoiprzedemnączwartyjeździecApokalipsy
wewłasnejosobie.Drugimężczyznapatrzyłzimno