Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nierezygnować.Wiem,żezdarzyłysięzłerzeczy
–zawahałemsię,głoswiązłmiwgardle–alemożemy
zostawićjezasobą.
–Może–odparłabezprzekonania.–Alekiedyjabędę
prawnikiem,aty...dziennikarzemczykimkolwiek
innym,będziemymielijeszczemniejczasu
nawyjaśnieniairozmowy.Wpewnymmomencienależy
sięzatrzymaćizastanowić,czytowszystkomasens.
Wiedziałem,żeniepowinienemotopytać,ale
ugodziłamniedożywegoiniemogłemjejsłówzostawić
bezodpowiedzi.
–Comasznamyśli,mówiąc„dziennikarzemalbo
kimkolwiekinnym”?
–Chciałampowiedzieć:kiedytwojakarieranabierze
rozpędu.Kiedybędzieszrobićto,naczymcinaprawdę
zależy.
Pokręciłemgłową.Odrzuciłempoduszkę
nawezgłowiełóżka.
–Nigdywemnieniewierzyłaś.
–Nieprawda.Zawszecięwspierałam.
–Łatwobyłotakmówić,kiedyobojestudiowaliśmy.
Zwłaszczażewyjechałaś.Aleteraz?Będzieszzawsze
pomojejstronie?
TwarzMyizastygła,jakbyodpłynęłozniejżycie.
–Niemaszprawazarzucaćmi,żemnieprzytobienie
było.
Zrobiłakrokdoprzodu,zarzuciłamiramiona
naszyję.Naparęsekundprzycisnęławargidomoich.
Chwilępóźniejwyszedłem.
KiedynastępnymrazemrozmawiałemzMyą,trzech
mężczyznchciałomojejśmierci.