Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nierezygnować.Wiem,żezdarzyłysięzłerzeczy
zawahałemsię,głoswiązłmiwgardlealemożemy
zostawićjezasobą.
Możeodparłabezprzekonania.Alekiedyjabędę
prawnikiem,aty...dziennikarzemczykimkolwiek
innym,będziemymielijeszczemniejczasu
nawyjaśnieniairozmowy.Wpewnymmomencienależy
sięzatrzymaćizastanowić,czytowszystkomasens.
Wiedziałem,żeniepowinienemotopytać,ale
ugodziłamniedożywegoiniemogłemjejsłówzostawić
bezodpowiedzi.
Comasznamyśli,mówiąc„dziennikarzemalbo
kimkolwiekinnym”?
Chciałampowiedzieć:kiedytwojakarieranabierze
rozpędu.Kiedybędzieszrobićto,naczymcinaprawdę
zależy.
Pokręciłemgłową.Odrzuciłempoduszkę
nawezgłowiełóżka.
Nigdywemnieniewierzyłaś.
Nieprawda.Zawszecięwspierałam.
Łatwobyłotakmówić,kiedyobojestudiowaliśmy.
Zwłaszczażewyjechałaś.Aleteraz?Będzieszzawsze
pomojejstronie?
TwarzMyizastygła,jakbyodpłynęłozniejżycie.
Niemaszprawazarzucaćmi,żemnieprzytobienie
było.
Zrobiłakrokdoprzodu,zarzuciłamiramiona
naszyję.Naparęsekundprzycisnęławargidomoich.
Chwilępóźniejwyszedłem.
KiedynastępnymrazemrozmawiałemzMyą,trzech
mężczyznchciałomojejśmierci.