Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obrazświętegoPadewskiegomontujemy.PodałWitoldowirękę
napowitanie,tenzaśucałowałdłońproboszczawgeścieszacunku.
WitoldziezwróciłsięksiądzdoPileckiego.Nigdyotonie
pytałem,czemużtoporzuciłeśstudiamalarskienaUniwersytecie
Batorego?Tożwidać,żeśmocnoutalentowany!NaobrazieAntoni
jakożywypatrzynanas!Ślicznytoobraz.Ijakiekolory!
Witoldnachyliłsiędodzieci,posyłającjeprzedołtarz,bysię
pomodliłyzamatkę.Dopierowtedyodpowiedziałproboszczowi:
Chorobaojca,potemjegośmierćipodupadającymajątek…Kto
sięmiałzająćojcowiznąjaknieja?Studiarzeczwtórna,rodzinajest
tunajważniejsza.Pamiętawielebny,żekilkamiesięcytemuimatkę
pochowaliśmywspólnie.Ot,wszystkonamojejgłowiesięostało.
Proboszczpokiwałgłowązezrozumieniem.
Aisłyszę,żemajątekziemskiwSukurczachpodtwojąrękąjest
jakpałacjaki,aiocałąokolicędbasz,strażogniowązałożyłeś,
prowadziszskupmleka.PodobnodoWilnajewożą,prawdato?
Witolduśmiechnąsięskromnieiodparł:
ZBożąpomocąibłogosławieństwemjakośtowszystkosię
katula.Nicnadzwyczajnegonierobięprzecież.
Agdzietwójmundurułana?spytałnagleksiądz,odwracając
wzrokodrobotnikówkończącychjużmontażobrazu.Nikttak
paradnieniewyglądałjaktyjakoułan!
Księżeproboszczu,obawiamsię,żeladamomentznówbędę
musiałmundurprzywdziać,czasyponureidąodpowiedziałcicho
Witold.
ProboszczspojrzałnaPileckiegoiznienackaspytał:
Iletymaszlat?