Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Maine.
St.JohnRoadbiegławzdłużrzekiSt.Johniwreszcie
dochodziładoMainStreet,głównejarteriiprowadzącej
przezcentrummaleńkiegoVanBuren.Wracającdodomu,
Mauricenatknąłsięnagrupkęchłopcówbawiącychsię
nastercieliściwpolu,którezakrętemmijaładroga.
Przyspieszyłkroku,wgłębisercachcącdonichdołączyć,
alemającnadzieję,żegoniezauważą.
Czasaminiektórzychłopcynabijalisięzniego,gdy
gozauważyli,bozwykleczućgobyłokrowimnawozem.
Drwilizniegobezlitośnie,aontegonienawidził.
Innedzieciakiteżmieszkałynafarmach,aleichojcowie
pozwalaliimcieszyćsiędzieciństwem.Mauriceniemiał
tegoluksusu.
Ichżyciewydawałosiębardzoróżnićodjego.Przede
wszystkimwiększośćchłopakówwjegowiekumiała
lepszeoceny.Niemusielitakczęstoopuszczaćszkoły,
żebypomagaćojcomwpracynafarmie.Oczywiściemieli
swojeobowiązki,alenieoczekiwanoodnichtakdużo,jak
odMaurice’a.Bolałagotajegoodmiennośćiczułsięjak
wyrzutek.
Szedłdodomujakzwykle,zopuszczonągłową,
wpatrującsięwchodnik.
Idąc,wspominałpoprzedniąwiosnę,gdyjegoojciec
kupiłnowytraktor.„Siadajzakierownicęalbozobaczysz”,
pogroziłmuojciec.Dzieckostarałosięjakmogło,alenie
byłowstanieopanowaćtego,cobyłorobotądla
dorosłego.Nogaminiedosięgałdopedałów.Phillipe
Theriaultuważałjednak,żezakrótkienogitożadna
wymówka.Obstawałprzytym,byMauricepracowałjak
dorosłyparobek.Gdyjegosynczemuśniepodołał,nawet
temu,zczymtrudnościmiałbydorosłyczłowiek,Philippe
reagowałpalącymuderzeniemwtwarzalbo
upokarzającymkopniakiemwtyłek.
PhilippeTheriaultniebawiłsięwsentymenty.Górował