Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toprzecieżnaturalne,żechronisłabszego.Martinpatrzywtedynanią
jaknawroga.
NOGA
Przezkolejnyrokurosłemniewięcejniżtrzycentymetry.Mamaraz
rozpłakałasięulekarki,któramniemierzyła.Starałasiętoukryć.Było
miprzykro.
Poprostujestemstraszniemały.Zatowdrodzeodlekarkimama
kupiłamilodanapatyku.
Gorzej,żeodtamtejporyjeszczebardziejzmuszałamnie
dojedzenia,cobyłookropne.Ilerazysiedziałemprzystole
naprzykładdwiegodzinynadzimnymmielonymzziemniakami,
masło,którymteziemniakibyłypolane,stygłoikrzepło,
ajawiedziałem,żeniewcisnęjużwsiebieanikęsa.
Wtedybratczasemmnieratował,byćmożewłaśnietobyłatawięź
międzyrodzeństwem.Poprostuwchodziłdokuchni,narazwsadzał
sobiecośdobuziiwychodził.Odstawiałemtalerzdozlewuigdy
wychodziłemzkuchni,mamawołałazdużegopokoju,czyzjadłem,
chociażwiedziała,żejakbymniezjadł,tobymniewstał,skoro
mizakazała.
Czasamiwyrzucałemprzezokno.Alepotemjużsiębałem.Raz
kawałekmięsaspadłnaparapetsąsiadówzdołu.
Jeśliomniechodzi,tatapomałusiępoddaje.Jesienią,kiedyrano
zaczęłosięrobićzimnoiniechciałemwychodzićnadwór,
marudziłem,amamacorazbardziejtrzymałamojąstronę,tatawkońcu
poprostumachnąłrękąiposzlizbratemsami.
Tylkoimczęściejzostawałemwdomuzmamą,tymmniejtata
mniezauważał.Kiedycałkiemprzestałemchodzićnatreningi,cały
czasbyłemzmamą,całepopołudnianaprzykładgotowaliśmykolację