Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Alemójnajdramatyczniejszyepizodpartyzanckitojesień,zimaiwiosna44/45.
Tobyła,jakwiadomo,partyzantkaantyradzieckanaWileńszczyźnie,ruchpodziemny
tępionyogniemimieczemprzezdywizjeNKWDiprzezwszystkienajtajniejsze
radzieckiesłużbyspecjalne.Wtedyjużniebyłoczasunamszepolowe,nadefilady,na
odznaczeniaiflirtyzłączniczkami.Żyliśmywcorazdzikszychokolicznościachisami
dziczeliśmypotrochu.
Inaglektórejśnocyuświadomiłemsobie,żebyłemwtedybogiem.Możenie
całkowitymbogieminiewpełniboskiegomajestatu,jednakżemiałemwiele
prerogatywboskich.
Mogłemzdjąćostatniebutychłopualboodebraćchorymdzieciomkrowę,
mogłemspalićświątynięlubwymierzyćstaremuczłowiekowikaręczterdziestu
Bszampołonów”,czyliwyciorów,jakochłostę,amogłemteżkażdego,ktomisię
nawinąłpodrękę,skazaćnaśmierć,czylipoprostuzamordować.
Takjest,zmoimpatrolem,zmoimmałymoddziałkiempartyzantówróżnego
wieku,różnejreligiiiróżnegopochodzenia,zkilkunastomauzbrojonymipozęby
mężczyznamijakduchprzemierzałempodwileńskiepuszcze,zaścianki,wielkiewsiei
małemiasteczka.Jabyłemwyroczniąmoralnąiprawodawcą.Praktykiemmojej
własnejetykiiprokuratoremmegowłasnegoprawodawstwa.Byłembogiemnocy,jak
powiadająwsentymentalnychromansach.
Terazbojęsięprzejśćprzezulicęwnieprzepisowymmiejscu.Terazzbiciem
serca,uniżeniesiękłaniając,przestępujęprógurzędupodatkowego,terazdrżęna
widokbylejakiegomunduru.
Wtedydecydowałem,prawiebezchwilinamysłu,oprzyszłymżyciuspotkanego
człowiekaalboojegonatychmiastowejśmierci.Nademnąbyłytylkoobojętne,takie
sameodmilionówlat,milczącegwiazdy.
Ajawtedymiałemosiemnaścielat.
*
Dzisiajświatoswoiłmnieztajemniczymsacrumczłowieczejśmierci.Dzisiaj
pijącherbatępatrzęnaekrantelewizora,gdziepiętrząsięstertyposiekanychkulami
ciałkobiecychalborozerwanychnasztukidzieci.Bezwstydny,zwyrodniały,wstrętny
terroryzmdzisiejszegoświatazatarłwmojejpamięcitedziwneistrasznenoce
pierwszejpowojennejzimywdalekimlitewskimmatecznikuEuropy.Dziśjużo
nadrannejgodzinieduchównienachodząmniewidmaiupioryludzi,których
zabijaliśmywtedy,jakzabijasiębarankanaofiarę.
Patrzęzezdziwieniemnasiebieztychpierwszychlatpowojennych,kiedystoję
wewłosiennicypacyfizmuznaiwnymgęsimpióremwręce,stojęprzedbiałąkartą
papierujakprzedbarokowymkatedralnymkonfesjonałem.
*
Uważnypolonistaspostrzegł,żewanegdocieogrenadierzeczyraczej
gwardziścienapoleońskimużyłemsformułowaniaBnicniepamiętam”.Otóżkażde
polskiedzieckowie,żepoprawnąformątegowyrażeniabyłobyzdanieBniczegonie
pamiętam”.Oczywiścieijabymzastosowałpoprawnąwersję,gdyżjestempokornym
sługąpolonistyki.AleprzecieżokrzykBnicniepamiętam”wswojejpotoczności,w
swoimkolokwializmiejestismaczniejszy,inaturalniejszy,ibogatszyemocjonalnie.
Wariantpoprawnynarzucasięniefortunnieswojągrzecznością,jakąśskazą
książkową,jestpoprostuprawidłowy,aleniewyrazisty.
10