Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
GRUDZIEŃ1970
Leszekcisnąłkopertęnastół,jednakMagdalena
wydawałasiętymgestemniewzruszona.
Wpatrywałasięwdal,choćnahoryzonciepróczpól
obsypanychśniegiemniebyłonic,naczymmożna
byzawiesićoko.Międzypalcamitrzymałapapierosa,
zktóregodelikatnąstrużkąsączyłsiędym.Wkońcu
przyłożyłagodoust,zaciągnęłasięporządnieipochwili
wypuściłaspomiędzylekkorozchylonychwargkłąb
dymu.
Niemaszzamiarutegoskomentować?Leszek
podniósłgłos.
Kolejnyrazprzyłożyłapapierosadoust,mocnym
wdechemściągnęłatytońdoustnika,poczymzgasiła
petawkryształowejpopielniczce.
Chceszkawy?Herbaty?zaproponowałajakgdyby
nigdyniciwstała,chcącgłośnymszurnięciem
drewnianegokrzesłaopodłogęzagłuszyćnapiętą
atmosferę,jakamiędzynimiosiadła.
Chcęwyjaśnień!
Niemaczegowyjaśniaćstwierdziła,stawiając
czajnikzwodąnakuchenkę.
Leszekchwyciłkopertęipomachałniąkobiecieprzed
oczyma.
Wiesz,cotojest?
Rzuciłaokiemnaprzesyłkęopieczętowanąniemieckim
stemplemiopisanącharakterempisma,którydoskonale