Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Marszczębrwi,bojakwidać,wcaletakdobrzegojeszczenie
znam.Przykrywamjegodłońswoją.
Takwłaśniemyślałam.Niepytałamwcześniej,bozgórytak
założyłam.
Tegochcąmoirodzice,aleniejaburczyrozeźlony.Chyba
poruszyłamniewygodnytemat.
Jateżchcęzostaćarchitektem.Mójuśmiechsięposzerza
namyślotym,żemamywspólnąpasję.
Zatemnimizostaniemy,hermosa.Skończymyszkołę,potem
weźmiemyślub,noioczywiścieotworzymywłasnebiuro.Posyła
miciepłyuśmiech,zaciskającpalcenamojejręce.
Cudownie!piszczępodekscytowanaizarzucammuramiona
naszyję.
Obejmujemniewtalii,ajamocniejwtulamsięwjegoumięśniony
tors.Niestetyniejestnamdanenacieszyćsięchwilą.Nagleczuję
mocneszarpnięciewtył.
Tymałabrudasko!Chybawyraziliśmysięjasno!
MatkaAndresaodciągamnieodsyna,ajegoojcieczagradza
mudrogę,abyniemógłmniedosięgnąć.
Niechcęcięnigdywięcejwidziećznaszymsynem!
Kulęsięwsobie,jejsłowadotkliwiemnieranią.Łzyspływają
mipopoliczkach.Oplatamsięramionamiiodwracamgłowęwbok,
jakbymniespoliczkowała.
Idźdodomu,Chloe.Jasiętymzajmę.Andrespatrzygniewnie
naojca,przyjmującwyprostowanąpostawę.
Kiwamgłową,poczymodchodzęodtejrodziny.
Jestmiprzykrozpowodutegozajścia,alewiem,żeAndres
naprawdęmniekochaiwrócipomnie.Jestprzymnieoddnia,
wktórymzaczepiłmnienatymwzgórzu,ijestempewna,żejuż
zawszebędziemyrazem,niktnasnierozdzieli.Czymżejesttwoje