Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Patrzę,jakkroidlamniejabłkowidealnierówneplasterki.Denerwuje
mniejużsamoto,żewszystkomusibyćtutajułożoneznależytą
perfekcją.Sytuacja,wktórejaktualniesięznajduję,jestmocno
popieprzona.Takierzeczydziejąsięprzecieżtylkowfilmach.
Ajednaktojestmojeżycie.Kogośewidentnieponosifantazja.
Bojęsię.Tenczłowiekmawsobiecośzszaleńca,niewiem,cosię
zemnąstanie.Przerażamnieprzebywaniewjegootoczeniu.Odtych
ludzibijetakistrach,żebojąsięnaciebiespojrzeć,kiedyniejest
tozgodnezjegowolą.
Kończykroićowoc,poczymodkładanóżnastółichwytatalerz
wdłonie.Kiedydomniepodchodzi,mójwzrokmimowolniepada
naostrzenoża.Gdybymbyławystarczającoszybka,pewnieudałoby
misięgodosięgnąć.
Usiądźmówiswoimnieznoszącymsprzeciwutonem.
Odrazuwykonujępolecenie,niechcęzostaćukarana.Wizja
potwornychrzeczy,którewyryjąmisięwpamięci,jestdlamnienie
doprzyjęcia.Jestempsychiczniewykończona.Aleprzynajmniejjuż
wiem,cosiędziejezjegozabawkami,kiedymusięznudzą.Iniemam
zamiarutakskończyć.
Otwórzusta.
Rozchylamjebezsprzeciwu,czujęnajęzykusmakowocu.
Zamykamustaigryzęsłodkikawałekjabłka.Przesuwakciukiem
pomoichwargach,anastępniezsuwadłońnapiersi.Woczachstają
miłzy,boniechcętego,oczymonterazmyśli.
Jedznakazuje,kiedyprzestajęgryźć.
Jegospojrzeniejesttakintensywnieczarne,żezaczynamsię