Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przywódcy.
–Będzietędywracaćzwszyściutkimipieniążkami…
–Amyjezabierzemy–potwierdziłBarton.
UśmiechDonaldastałsięszerszy,gdyopryszekwyobraziłsobie
scenę,jakamiałasięrozegraćpopołudniu.
–Tomusięniespodoba,nonie?–powiedziałizarechotał
ochryple.
Bartonskinąłgłową,ażzakołysałsiękapturjegopłaszcza.
–Aniodrobinęmusięniespodoba–przyznał.–Aleczymysiętym
przejmiemy?
Donaldzatańczyłwmiejscu.
–Aniodrobinęsięnieprzejmiemy.
Popatrzyłzawozem,któryzniknąłzadrzewaminazakręcietraktu.
Jeszczeprzezminutęczydwiesłyszeliwoddaliskrzypieniekół,ale
potemnawettendźwiękucichł.
Bartonspojrzałnasłońce.
–Możemytrochęodpocząć–stwierdził.–Onbędziewracać
dopierozakilkagodzin.
Zeskoczyłzgałęziiznalazłkępędługiej,miękkiejtrawypodrugiej
stroniedrzewa.Położyłsięwygodnieinasunąłniedźwiedziąmaskę
naoczy,żebyjeosłonić.Pozostaliczłonkowiebandy–JednookiJem
iWalterBlizna–poszliwjegośladyiułożylisięnamiękkiejziemi.
Donaldpatrzyłnanichprzezchwilę,zastanawiającsię,czymoże
zrobićtosamo.PowstrzymałgojednakgłosBartona.
–Tystójnastraży–oznajmiłszorstko.–Możeprzejeżdżaćjeszcze
jakiśfarmer.
Donald,lekkorozczarowany,skinąłgłową.Trawabyłagęsta
iwyglądałanachłodnąimiękką.