Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tajestpowiedział.Będęstaćnastraży
Dopieropopołudniuskrzypiącekołoobwieściłopowrótwozu.Rytm
poskrzypywaniastałsięterazszybszy,ponieważpustywózporuszał
sięzwiększąłatwościąniżwcześniej.Mułtruchtałprzedsiebie,
machajączzadowoleniemogonem.Wolałciągnąćlekkiwózniżtak
ciężki,jakrano,apozatymwracałterazdowygodnejstodołyiworka
pełnegoobroku.Farmerjakpoprzedniosiedziałnakoźle,anapustym
dniewozuleżałytylkotrzypłócienneworeczki.
Wózzniknąłobserwatoromzoczuwniewielkiejkotlinie,przez
którąbiegładroga.BartonpospiesznieskinąłnaJemaiWaltera.
Nadrugąstronędrogipolecił.Donaldijazaczekamytutaj.
Niepokazujciesię,dopókigoniezatrzymamy.
Pomagierzynieprzypomnieli,żeprzezostatnietygodnierobili
totuzinyrazyiniepotrzebowaliinstrukcji.Niebyłosensumówić
takichrzeczyBartonowi,któryniezależnieodnastrojumiał
wybuchowytemperament.Przykucnięci,chociażwózniepojawiłsię
jeszczewpoluwidzenia,przebiegliprzezwąskitraktischowalisię
pomiędzydrzewami.ObajbyliuzbrojeniJemmiałwłasnejroboty
włócznię,zaśWalterciężką,nabijanąkolcamimaczugę.
Bartonrównieżwyciągnąłswojąmaczugęzzadrzewa,podktórym
spał,igestemnakazał,byDonaldsięschował.
Niepokazujsięrozkazał.Czekaj,cięzawołam.
Donaldskinąłkilkarazygłowąiwbiegł,pochylony,pomiędzy
drzewa.Słońcebyłoterazniżejnaniebie,acieniewlesiestałysię
głębsze.Bartonpopatrzyłzanimiskinąłgłowązponurąaprobatą.
Jeślisięniewypatrywałoobszarpanegorabusia,niedałosię
gozauważyć.
Skrzypieniestałosięgłośniejsze.Bartonwyjrzałostrożniezza
drzewa.Wózwyłoniłsięzkotlinyibyłterazodległyzaledwie
otrzydzieścimetrów.Farmerwydawałsięnieświadomyobecności
uzbrojonejbandy.Bartonuśmiechnąłsięzłowieszczo.