Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyglądałanaskuteczniezamkniętą,alenapierwszyrzut
okabyłowidać,żeowczarekniejestwstanie
samodzielniechodzić.
–Zostańtutaj–poleciłcichoWill.–Zostań.
Piesleżałposłusznie,kiedyWillzbliżałsiędojucznego
podjezdka.Wziąłsięzaprzekładaniebagaży.
Znajdowałysięwśródnichdwiedługie,zawieszone
poobustronachsiodłasakwy,mieszcząceksiążki
iosobistedrobiazgi.Międzysakwamipozostałoniewielkie
zagłębienie.Willsięgnąłpozapasowypłaszczikilka
koców,wyłożyłnimitęprzestrzeń,ażpowstałomiękkie,
wygodnelegowisko,wktórympiesmógłsięułożyć.Dość
miejsca,bysięjakośumościć,alenietyle,byzwierzę
mogłowypaść.
Willwróciłnapoboczedrogi,gdzieleżałasuka,wsunął
ręcepodciepłeciałoowczarkaidelikatniepodniósłgo,
przezcałyczasprzemawiającdońkojącymgłosem.Maść
okazałasięcoprawdaskuteczna,aleniedziałałazbyt
długo.Willwiedział,żewkrótceranaznowuzacznie
sprawiaćpsuból.Sukazaskomlała,leczpóźniej,gdyWill
ułożyłjąwlegowiskumiędzysakwamiuspokoiłasię.
Jeszczerazpogłaskałjąpołbie,delikatniedrapiąc
zauszami.Nieznacznieuniosłałeb,żebypolizać
goporęce.Tendrobnyruchchybawyczerpałjejsiły.Will
spostrzegł,żekażdezjejoczumainnykolor.Ciekawe.
Dotądwidziałtylkoleweokosuki,ponieważleżała
naboku.Brązowe.Teraz,gdyprzeniósłjąnasiodło,
dostrzegłteżpraweoko,niebieskie.Pomyślał,żedzięki
dwoistejbarwieślepizwierzęwyglądafiluternie,jakjakaś
psiapsotka.Nawetobecnykiepskistanniepotrafił
odebraćowczarkowiwdzięku.
–Grzecznadziewczynka–rzuciłwstronęsuki.
Pochwili,gdyodwróciłsięzpowrotemdoWyrwija,
uświadomiłsobie,żekonikprzypatrujemusięniepewnie.
–Sprawiliśmysobiepsa–oznajmił.Wyrwijpokręcił
łbem.Parsknął.
„Alepocoonnam?”–zdawałsiępytać.