Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zwiadowcyniemusząpłacić,panie.Was
przeprawiamzadarmo.
Willpokręciłgłową.Haltwpoiłmu,żeswojerachunki
należyregulować.„Niebądźnikomunicdłużny”,mawiał.
„Dopilnuj,byśnikomuniebyłwinienżadnejprzysługi”.
Szybkoobliczyłnależność.Półrojalaodosobyityle
samozakażdegokonia.Dotegopoczterypennigizainne
zwierzęta.Razemprawiedwarojale.Willzeskoczył
zsiodła,wyjąłzmieszkazłotąmonetęwartościtrzech
rojaliiwręczyłjąmężczyźnie.
–Zapłacę–powiedział.–Dwarojalepowinny
wystarczyć.
Mężczyznazezdziwieniempopatrzyłnamonetę,potem
najeźdźcainajegodwakonie.Willwskazałruchem
głowyjucznegopodjezdka.
–Onniesiejeszczejednozwierzę–wyjaśnił.
Przewoźnikprzytaknąłiwydałsrebrnegorojalareszty.
–Zgadzasię,panie–odparł.Zerknąłzzaciekawieniem,
kiedyWillwprowadzałmałego,niepozornegokonika
naprom.Dostrzegłowczarka,ułożonegowprzytulnym
schronieniu.
–Ładnapsina–stwierdził.–Waszato,panie?
–Znalazłemjąranną,przydrodze–odpowiedziałWill.
–Ktośzawadziłjąjakimśostrzem,apóźniejporzucił
napastwęlosu.
Przewoźnikskubałwzadumiezarośniętypodbródek.
–JackButtlemiałowczarkatakiegojakten.Ionbyłby
ztakich,cotobyzranilipsaiporzuciliwtakisposóbprzy
drodze.PaskudnymacharakterektenJack,zwłaszcza
kiedysobiewypije.
–AcoporabiaówJackButtle?–zapytałWill.
Przewoźnikwzruszyłramionami.
–Zzawodutoonjestpasterzem.Alerobiróżnerzeczy.
Niektórzypowiadają,żeswojąprawdziwąrobotę
wykonujenocaminadrogach,szukającpodróżnych,
którychzaskoczyłanoc.Tylkonikttegonieudowodnił.Jak
namójgust,zaprędkołapiezatęswojąwłócznię.Lepiej
siętrzymaćodniegozdala.
Willznówzerknąłnajucznegokonia,myślącookrutnej