Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
myśleliśmyimówiliśmyotymnieustannie,aledecyzjanigdynie
zostałapodjęta.Ajednak!Należałotozrobić.Czybyłoinnewyjście?
Nigdziejużniewychodziłaiztrudemporuszałasiępomieszkaniu.
Kilkarazyupadła,wstającwnocy,bypójśćdotoalety,czybiorąc
ranoprysznic.Iteincydentybyłycorazgroźniejsze.Pewnejniedzieli,
gdyprzyjechałem,żebyodwiedzić,wychodzączdworca,
zadzwoniłemdoniej.Nieodpowiadała.Spróbowałemponownie
zautobusu,którymniewiózłdoTinqueux,gdziewtedymieszkała,
gminysąsiadującejzReims.Kiedydotarłemdobramywiodącej
nadziedziniecokolonyeleganckimi,niemalnowymibudynkami
komunalnymi,zadzwoniłemdomofonem.Nadalbrakodpowiedzi.
Wkońcuotworzylimisąsiedzi.Gdywjechałemnatrzeciepiętro,gdzie
znajdowałosięjejmieszkanie,zadzwoniłemdodrzwi:„Otwórz!Cosię
dzieje?Wszystkowporządku?”.Aleonaodpowiadałatylkodziwnym
głosem:„Tak,tak,jeszczepięćminut”.Wkońcujejpowiedziałem:
„Jeżelinieotworzysz,zadzwoniępopomoc”.„Tak,pięćminut”.
Potrzydziestuminutachwezwałemstrażpożarną.Drzwibyły
zamknięteodwewnątrz,klucztkwiłwzamku.Niemogliich
otworzyć:zbytgrube,zbytciężkie.Trzebabywyrwaćjerazem
zfutryną.Wysunęliwięcdrabinęprzyzewnętrznymmurze,żebywejść
dośrodka,rozbijającszybęwdrzwiachnabalkon.Gdyjużtambyli,
otworzylimi.Matkależałanapodłodze.Upadła,niemogłasię
podnieść.Czołgałasiędodrzwi,gdyusłyszała,żedzwonię.Alenie
mogławstać,nawetuklęknąć,żebyprzekręcićklucz.Byłanaga.
Odwróciłemwzrok:zobaczyćwłasnąmatkęnagą,własnąstarąmatkę
nagąbyłojużdośćkrępujące,azobaczyćleżącąnapodłodze,
zzagubionym,niemalobłąkanymspojrzeniem,byłoczymśnie
dozniesienia.Pobiegłemdojejpokoju,bywziąćjakieśubranie,
ipodałemjejednemuzestrażaków,któryokrył.
Zadzwoniłemdojejlekarza.Strażacyposadzilimatkęnakanapie
ipozałatwieniukilkuformalnościadministracyjnychbyłotocoś