RozdziałVI
Wnaszymdomutechnikibyćniepowinno.Wystarczy
jejtylkotrochę,abynaszakochanamamuśkacałkiem
zgłupiała.Wcalejejnieobrażam,takmówiąc,boonateż
osobietakmówi.Aletemporasięmutają,jakmówi
Kujonek,imysięmusimymutaćrazemznimi.
Naprzykładtakitelewizor.Zupełnienierozumiem,
dlaczegoonwnaszymdomuniestoinanajważniejszym
miejscuidlaczegoniemogęgooglądaćprzyobiedzie.
Winnychdomachjestlepiej,boniemapodtym
względemsprzecznościinteresówmiędzydziećmi
irodzicami.Mamamówi,żeoknonaświatmamsobie
otwieraćiwyobraźniękształtowaćprzezsłowopisane,
przezksiążkiiczasopisma.Jamamnatentematinne
zdanie,chociażprzeciwkoksiążkomniejestemtak
dokońcazbuntowana.Możejedynieprzeciwkotemu,
żewszystkieścianysąnimizajęteiniemawdomu
miejscanaporządnemeble,jakuinnych,czylitakzwane
meblościanki.Zdążyłamsięjużdotegoprzyzwyczaić.
Doinnychdomówprzychodzągościeiwszyscy
oglądajątelewizję.Jedzą,wódeczkępopijająipatrzą.Jest
tobardzowygodne,bonietrzebasięwysilaćigości
zabawiaćrozmową.Onisięsamizabawiają.Wnaszym
domu,gdyktośprzychodzi,telewizor(jeżelinawetgra)
zarazmusibyćwyłączonyzszacunkudlatego,kto
przychodzi.
Nietakdawno,najakiśczas,naszdomzamieniłsię
wkabaret.Wszystkozaczęłosięodtego,żeKujonek
sprzedałczarno-białytelewizorpodtytułem„beryl”.Był
onjeszczecałkiemnachodzie,choćtrochębladawy.
Abyłototak: