Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
KomisarzDarskipodszedłdozakratowanegookna
iodsunąłciężkiestory.Wrozproszonymświetlelatarni
wirowałypłatkiśniegu.Byłaniedziela,więcpoPlacu
Wolnościprzemykalitylkonieliczniprzechodnie.
Usiadłprzymasywnymbiurku.Ledwootworzył
teczkęzaktamibieżącegośledztwa,naprogupokoju
stanąłaspirantWrzosek.
–Paniekomisarzu,jestinspektor!–zameldował.
Łukaszpospieszyłdogabinetuszefa.Najegowidok
Graczykzdusiłwpopielniczcedopierocozapalonego
papierosa.
–Siadaj–rzuciłkrótko.
Darskiznałgoodlatiwiedział,żetooznaka
zdenerwowania.Otworzyłakta.
–Włamanianiebyło,zostałonieudolniesfingowane
–podsunąłinspektorowiraportzlaboratorium.
–Znaleźliśmyodciskipalców,którenienależąani
dowłaściciela,anidopracowników.
–Cootymsądzisz?
–Podejrzewam,żektośzpersonelumożebyć
wmieszanywsprawę–odparłkomisarz.–Skradziono
tylkonajcenniejszefutra.Złodziejewiedzieli,cowarto
zabrać.
Graczykwzamyśleniuzabębniłpalcamipoblacie
biurka.
–Widzęjeszczeinnąmożliwość–odezwałsię