Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
MecenasMaletaotworzyłdrzwisypialnisiostrzenicy.
–Idźodpocząć,siedziałaśtucałąnoc–powiedział
dożony,chociażbyłpewien,żegonieposłucha.
ZholudobiegłgłosAntosia.Januszwyszedł,
byuspokoićmalca.Nawidokjegowygiętych
wpodkówkęusteczekpoczułpodpowiekamipiekące
łzy.Wziąłsynanaręce.
–Musimybyćcichutko.CiociaSamterazśpi.
Przekazałdzieckoniani.Późniejzajrzałdokuchni.
–JadęnaFochawysłaćdepeszę–poinformował
zapłakanąGertrudę.
PopołudniuzawiózłAntosiainianięStasię
doSwarzędza,gdziemieszkałajegochrzestna.
Chłopczykmiałuniejzostaćdoczasu,ażSamanta
wydobrzeje.
***
–Powinnaścośzjeść–perswadowałaMarta.–Bądź
rozsądna,wkońcusamasięrozchorujesz!
KrystynaDarskasiedziałaskulonawfoteluprzed
kominkiem.Zewzrokiemutkwionymwtrzaskającym
ogniuzdawałasięwypatrywaćczegośwpłomieniach.
–Ontegoniezniesieporazdrugi–mówiła
ztłumionąrozpaczą.–Takdługosiępodnosił
pośmierciBarbary...