Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Imarnymfryzjerem–rzekłzesmutkiem,
wywołującnajejtwarzyuśmiech.–Powinnaśdać
miburę.
–Przecieżodrosną–pocieszyłagoidodałaciszej:
–Terazinaczejnawszystkopatrzę...
–Cościętrapi–odezwałsiępochwili.–Jeżeli
mizaufasz,znajdziemylekarstwoinatętroskę.
Wieczorem,przedpowrotemdodomu,Gajdapojechał
doDarskiego.Przeszlidosalonu,którypełnił
jednocześnierolęjadalni.Podoknemstała
ciemnozielonapluszowakanapa,aobokniejorzechowa
etażerka.
Rafałzająłmiejsceprzyokrągłymstoleprzykrytym
lnianymobrusem.Rzadkobywałwtymmieszkaniu.
Zprzyjaciółmiiznajomymispotykałsięwhotelu
Continental,gdziemiałzarezerwowanypokój.
Rachunkipłaciłwydawcajegoksiążeki„Kurier
Poznański”,dlaktóregopisałreportażezpodróży.
–Zaparzęherbatę–zaproponowałŁukasz.
Niemiałgospodyni.Naobiadychodził
dorestauracjiniedalekokomendy.Filiżanki,sztućce
icukierwyjąłzniewielkiejserwantki,naktórejstało
zdjęcieSamanty.
–Nieźlesobieradzisz,komisarzu–rzekłgość,
obejmującgorącyimbrykobiemadłońmi,byjeogrzać.
Wodpowiedziusłyszał:
–Chybaniefatygowałeśsiętutaj,
bykomplementowaćmojekuchennetalenty.
Rafałsięuśmiechnął.