Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ5
Dopierotrzytygodniepóźniejnastąpiłazdecydowana
poprawa.Podróżnikwyprowadziłsięzmieszkania
Maletów,alenaprośbędziewczynyniemalcodziennie
ichodwiedzał.
–Polubiłacię–stwierdziłaAnna.
–Mówiła,żeprzypominamjejojca.
–Toprawda,widziałamfotografięjejrodziców.
Dwalatatemuzginęliwwypadku.Samanta,mimo
młodegowieku,sporojużprzeszła.NawetŁukasza
poznaławtragicznychokolicznościach.
–Jestbardzowrażliwa–rzekłGajda.–Zauważyłem,
żepopadławlekkąmelancholię.Takbywapociężkiej
chorobie.
Zapukałdodrzwipokojudziewczyny.
–Dobrze,żeprzyszedłeś–powiedziała.–Chciałam
spytać,czydługojeszczemuszęleżeć.
–Ażodzyskaszsiły–odparł.–Uprzedzałem,
żetopotrwa.DoktorWareckijesttegosamegozdania.
–Dobrze,tywiesznajlepiej.Przecieżuratowałeś
miżycie–przyostatnichsłowachjejoczyzaszkliłysię
odłez.
–Niełammiserca!–Rafałpochyliłsięimocno
ścisnąłjejdłoń.–Będziedobrze.Wiesz,żecięnie
okłamuję,prawda?
Skinęłagłową.
–Jesteśnajwspanialszymlekarzemnaświecie!