Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
Wejśćpoleciłaprawniczka,którądziekanokręgowej
radyadwokackiejwyznaczyłnapatronkęnieszczęśnika
znanegojakoKordianOryński.
Nieulegałowątpliwości,ktokołaczedodrzwijej
gabinetu.Wszyscyinnidoskonalezdawalisobiesprawę,
żewgodzinachporannychjestniedostępna.Zupełnie,
absolutnie,nieustannieniedostępna.Niebyłożadnych
wyjątkówpierwszekilkagodzinJoannaspędzała
nabuszowaniupoLexieiopracowaniachnaukowych.Ten
modusoperandi
pozwalałjejnaefektywniejsząpracę,
boniedość,żenajgorszemiałazgłowynasamym
początkuroboty,tojeszczenastawiałasiębojowonacały
dzień.
Dzieńdobry,paniadwokatpowiedziałaplikant,
przestępującpróg.
Jużsięwitaliśmy.
Nieprzypominałsobie,byichwcześniejszespotkanie
miałocokolwiekwspólnegozpowitaniem.Mimo
toprzybrałpoprawnyuśmiechizałożyłręcezaplecami.
Cotakstoiszjakjełop?
Czekamnarozkazy.
SiadajpoleciłaChyłka,amłodyciężkoopadł
nakrzesłoprzedjejbiurkiem.
Niezbytwygodne,stwierdziłwduchuKordian,
coświadczyłootym,żetomiejsceprzeznaczonebyło
jedyniedopracy,niedospotkańzklientami.Żadna
kancelaria,aszczególnieŻelazny&McVay,niesadzałaby
kurznoszącychzłotejajanataktwardejgrzędzie.