Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4
Roseprzechyliłanabokbeczkę,którejciężaromal
niewyrwałjejbarków.Więzadłanajejszyinapięłysię
jakstruna.Upuściłabeczkę,kiedydzieliłojąodziemi
kilkacentymetrów.Zrobiłatodlaczystejprzyjemności,
byusłyszećgłuchyodgłosuderzeniadrewna
ocementowąpodłogę.Wpozbawionymokienskładziku
natyłachbaruunosiłsięzapachstęchlizny.Namałej
przestrzenimieściłysiębeczkizpiwem,ogromna
zamrażarkazzapasemmięsaifrytekorazkilkapudeł
wypełnionychzakurzonymikuflami.
Zgiętawpółzwypiętymipośladkamipowoliwytoczyła
beczkęnakorytarz.Wyglądałaidiotycznie.Gdyby
Frankzobaczyłjąwtejchwili,możeprzestałbypatrzeć
naniąjaknagorącąlaskę.Amożejeszczebardziej
bysięnapalił.NamyślotymRoseodruchowosię
wyprostowała.Nieznosiłanasobiemęskichspojrzeń.
Miaławtedywrażenie,jakbyprzestawałabyć
właścicielkąswojegociała.Jakbymężczyźnitaksujący
jąodstópdogłówbralijejciałowposiadanie.Gdyby
nietaprzeklętawilgoć,nosiłabygolfyidługiespodnie
inigdyniegoliłabynóg.
Czuła,żerobiąjejsiępęcherze.Zkażdymkrokiem
piętaocierałasięoszorstkimateriałbutaisprawiała
corazwiększyból.Skrzywiłasię,gdylekkim
kopniakiemposłałabeczkęprzezkorytarz.Minęła
plamęnawykładzinie,pamiątkępoMarkuJonesie,
któryzwymiotowałwypitepiwo,ipęknięciewścianie,
którezkażdymdniemsiępowiększało.Musiałasobie
cojakiśczasprzypominać,żeniezawszenienawidziła