Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
ROZDZIAŁDRUGI
Nocóż,kilkaszczegółówtrzebabędzieoczywiście
pominąć.Pewniechcielibyściewiedzieć,kimjest
taosoba.Nowiecie,oczywiścieja!Ta,którawłaśnie
usiłujewtargnąćwwaszeżycie.
Jestemekspat.No,możeniezupełnie.Jestem
bardziejdzieckiemparyekspatriantów.Stądstatus
ekspatkizostałminarzucony.
Niemartwciesię.Niejestemztegopowodunanich
wściekła.Niepotrafiłabym,nawetgdybymchciała.
Oninieżyją.
Lubchybanieżyją.
Niktnicniewie.
Zajmiemysiętympóźniej.Iniewspółczujciemi.Nie
znoszętego.Gdynatwarzachludzi,którymotym
opowiadam,pojawiasięwspółczucie,mamochotę
wybieczpokojuipognaćdonajbliższegobaru.
Poważnie.
Apozatymzróbciemiprzysługę.Gdybędęwam
mówić,cosięstało,niewkurzajciesię.
Całatahistoriazaczęłasięodczegośgłupiego.
Wistocienaprawdębanalnego.
Zawszezaczynasięodczegośgłupiego.Czegoś,
conigdynieskłoniłobywasdopodejrzenia,żebędzie
tomiałodalszyciąg.Czegoś,conawetnieprzyszłoby
wamdogłowy.Wfilmiezawszewiadomo,kiedyzaczyna
dziaćsięnajważniejsze.Muzykanarasta.Kamerarobi
najazd.Bohaterprzybierazaskoczonąminę.Ijuż
wiemy.Tojesttawielkarzecz.Coś,costanowimoment