Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ach,nonsens!Zaśmiałamsięmożeparęrazy.
–Tertio:tenkuzynekzHarzu!
–Musiałeśdzisiajpićzawieleprzykolacji…bredzisz!–rzuciła
zdąsem,apotemnagleprzechyliłasiękuniemuiskubiączalotniejego
kędzierzawączuprynę,spytałazprzymileniem:
–Aletymniekochasz,szkaradniku…nierzuciłbyśdlanikogo!
–Dlanikogo,nigdy,Auroro!–odparłbeznamysłu.
–SłowohrabiegoCroy-Dülmen?
–SłowotwojegoWentzla.
–Masz,pocałujmniezato.
Chwilęmilczeliobojewnamiętnymuściskuipozostaliprzytuleni
dosiebie,szepczącstłumionymgłosem.
–Wiesz–mówiłakobieta–czemudziśtakajestemniespokojna?
Całyświatcięswata,żeninagwałt!Zastawiająnaciebiesieci,
spiskują,intrygują!Ach,pocośtytakibogaty,wielkipan,pierwsza
partia,itakipiękny!
–Ciekawjestem,czybymtusiedział,gdybymnielosstworzył
chromym,zezowatym,rudymilampucerem[3]naprzykład?Któż
tomniepożąda?
–Wszystkiepanny,wdowy,rozwódkiimężatki!Wszyscyojcowie,
opiekunowie,matki,ciotkiitakdalej.Imięich:legion!
–Włosymisięjeżązezgrozy.
–Inicwięcej?
–Nic!
Kobietazłoteswewłosyokręciłamuokołogłowyiszyi
izaciskającteczarodziejskiejedwabistepęta,szeptaławpocałunkach:
–Och,ajaciętakkocham…ubóstwiam…niedamnikomu,
nigdy!
Mógłbyćdumnyipróżnytenczłowiekiniedziw,żedogruntu
popsutybyłswoimszczęściem.