Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Tompostanowiłzrzecsięczęściswojejwładzyipozwolił,
żebytoBeckyzawiozłaichnamiejsce.Jużpokilku
minutachpożałowałtejdecyzji.Policjantkakierowała
jednąrękąiwyraźniemiaławnosieinnychuczestników
ruchudrogowegoobiekwestieniezmienniepozostawały
międzynimikościąniezgodyodsamegopoczątku
znajomości.Tomnamawiałją,żebysięzapisałanakurs
doskonaleniatechnikijazdy,leczonaniewidziałatakiej
potrzeby.Twierdziła,żenigdyniemiaławypadku,
cowedługniegomusiałowynikaćzfaktu,żenawidok
policyjnejfuryinniuczestnicyruchupoprostuusuwalisię
zdrogi.
Zahamowalizpiskiemopontużzakilkomainnymi
radiowozami.Tomzulgąwysiadłzsamochodu.
Poprawejstroniedrogiciągnąłsięrządrozłożystych
drzew,zaktórymikryłysiędużedomyjednorodzinne.
Chodnikbiegnącypolewejstronieprzylegałdosolidnego
muruodgradzającegogęstylas.Wodległości
pięćdziesięciumetrówodradiowozówumundurowany
policjantpilnowałstarejbramki,zaktórąrozpoczynałasię
wąskaścieżkaprowadzącawgąszcz.Miejsce
zabezpieczonojużtaśmąpolicyjną.
Wmilczeniuwłożyliubraniaochronneiudalisię
wstronędróżki.
Pokrótkiejrozmowiezpolicjantemiwylegitymowaniu
sięTomiBeckyruszyligęsiegobłotnistąścieżką.
Przedzieralisięprzezkłującekrzakijeżyn,wkońcu
dotarlidotuneluołukowatymsklepieniu.Tom
podejrzewał,żepowyżejprzebiegająstare,nieużywane
torykolejowe.Ledwieweszlidociemnegoiponurego
przejścia,Beckyzmarszczyłanos.Odórileżącenaziemi
śmieciwskazywały,żetunelbyłczęstymświadkiem
niezbytchwalebnychczynów.Stąpaliostrożniemiędzy
potłuczonymibutelkamiipuszkamipopiwie,starającsię