Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Londyn–maj1818
–Wyjśćzaciebie?–HelenaGammonodsunęłasię
nieznacznieodJustinaConnora.Jejnagadłoń
znieruchomiałanajegotorsiepodkoszulą.Siedzieli
wpowozieprzedogrodamiVauxhall.Końparsknął
niecierpliwie.
–Mówiępoważnie.Dobrzenamzesobą,zwłaszcza
wnocy–powiedziałcichoJustin,owiewającciepłym
oddechemszyjęmłodejwdowy.–Niedługozaczynam
nowyinteres.Potrzebujężony,którabędzieumiała
midoradzićimniewesprzeć.
WysunęłasięzobjęćJustinaizłożyłaręce
napodołku.
–Obawiamsię,żeniewszystkoprzemyślałeś,mój
drogi.
Niespodziewałsiętakchłodnejodpowiedzi.Nietak
wyobrażałsobieteoświadczyny.
–Naprzykład?–Opadłnaoparcie,podejrzewając,
żeniespodobamusięto,cozarazusłyszy.
–Nieodniesieszżadnegosukcesu.–Wzruszyła
ramionami,jakbyjegoporażkawinteresachbyła
przesądzona.–Niepotym,cowydarzyłosięostatnio.
–Statekzatonąłwczasiesztormu…–Ściągnąłpoły
rozchełstanejkoszuli.Wydawałomusię,żewszyscy
rozumiejąprzyczynęjegoniepowodzenia,lecz
najwyraźniejsięmylił.–Niemogłemtemuzapobiec.
Pomimomiesięcystarannychprzygotowań,mimo