Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bynatychmiastwracałynapokład.
‒WyglądapanjakRaffaelPetri–wykrztusiławyższa
blondynkagłosemzdecydowaniezamłodymdla
mężczyznynapokładzie,noidlaRaffaelatakże.
Różnicapolegałanatym,żeprzyRaffaelunicjejnie
groziło.
‒Alepewnieciąglepantosłyszy–dodałaprawie
szeptem.
‒JestemRaffaelPetri.
Obiegłośnowciągnęłypowietrze.Niższawyglądała
tak,jakbymiałazarazzemdleć.
‒Dobrzesięczujesz?–spytał.
Bezsłowakiwnęłagłową.Jejkoleżankapośpiesznie
wyciągnęłazkieszenikomórkę.
‒Mogę?
‒Absolutnienie.–Wneciekrążyłysetkiamatorskich
zdjęćRaffaela.–Zamierzałemwłaśniewstąpićgdzieś
nakawę,macieochotędomniedołączyć?
Gdyskręciliwjednązbocznychuliczek,dziewczyny
byłytakzajętegadaniem,żetylkoRaffasłyszałpełne
oburzeniaokrzykiAnglikanajachcie,brutalnie
pozbawionegopopołudniowejrozrywki.
Raffapomyślał,żewkrótcepozbawigowszystkiego,
comiałodlaniegojakiekolwiekznaczenie.
Wiedział,żetymrazemAnglikmunieumknie.
Iwreszciemógłuśmiechnąćsięzcałkowitą
szczerością.