Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zanaszekarierywsuperszkole.Podniósłswójkufel.
Napohybeltejpiz...Roberturwałizakaszlałnerwowo.
Sorry,Adaś.NotocobysięnasLaurodontnieczepiał.
Zatomogliśmywypić.Wszyscy.
6.
Dzieńrozpocząłsięodprzywitaniawpokojunauczycielskim,kanapki
zkiełbasą,mocnejkawyikilkuśrednichdowcipówAndrzeja.Cztery
godzinypóźniejstałemnaśrodkusalilekcyjnej,zludzkączaszką
wrękuizerowympojęciem,copocząćdalej.Tobyłojakcioswmózg
czymścienkim,zimnymiprzenikliwym.
Właściwiedziśpamiętamztejchwiligłównierykśmiechu
Wilczyńskiegoiidącywśladzanimgłośnyrechotcałejklasytrzeciej
B.Pokładalisięześmiechu.Ajabyłemprzerażony.Najwyraźniej
wyglądałemkomicznie.
Cotamsię,dodiabła,stało?Nicniewskazywałonatakirozwój
sytuacji.Lekcjaprzebiegałatradycyjnie.Uczniowiewydawalisię
znudzeni,senniizniesmaczeni.Częśćwykonywałamojepolecenia,
innymarkowaliaktywność.Dwójkawostatniejławceostentacyjnie
mnieignorowała.Nieprzejmowałemsię,dopókisiedzielicicho.Mój
planprzewidywałdotrwaniewtakimstaniedokońcatygodnia,
anastępnieatakwpostacisprawdzaniapracdomowych.Liczyłem
nato,żejeśliodczujązagrożeniepozostanianakolejnyrok
wgimnazjum,cośwnichpęknie.Zawszemogłemwezwaćrodziców.
Jednakbyłemnaiwny.Zaczęłosięodkrzykudziewczyny.
UczennicasiedzącaprzedWilczyńskimiZwarąodskoczyławyraźnie
przestraszona.Chłopakizanosilisięodśmiechu.
Cosiędzieje?spytałemwybityzlekcyjnegorytmu.
Dziewczynaniewróciłanakrzesło.Stałapodoknemiwskazywała
naWilczyńskiego.
Cojejzrobiłeś?zapytałemostro.Wstań.
Nieruszyłsię.Rozpartywławceodwróciłodemniewzrok.
Wstańpowiedziałem!