Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
A
„Wróbelkuszczebioczemamusiajużsięobudziłeś?
Tobiegnijszybciutkopapusiać,bokaszkawystygnie”.
Tenmiłyszczebiotmamusitowarzyszymiprzezcałe
życie,inawetteraz,kiedyjejtuniema,słyszętengłos,
temiłeperełkidźwięków,tełagodneotulającesłowa,
zktórymibudziłemsięcorano,apotemsiadałemprzy
stole,gdziejużczekałakaszamannazrodzynkami
iorzeszkami,nabierałempełnąłyżkęrzadkiegomajowego
mioduicieniusieńkimstrumyczkiemdziurawiłem
powierzchniękaszy,rysującfantazyjneobrazy,które
przypominałyzamkiigóry,lasyiłąki,rzekiibłotanie
doprzebycia.Iwszystkotylkopoto,żebystopniowo,
łyżkapołyżce,rujnowaćbajkowąkrainę,zakażdym
razemwyobrażającsobie,żewłaśnieznikająwustach
góra,las,rzeka,zamek…Alejeszczewcześniej,zanim
obudziłamniedelikatnymisłowami,mamarozpalałapod
kuchniąiprzezsensłyszałem,jaktrzaskajądrwa,jak
szuraszufelkawwiadrzezwęglem,zlekkapodzwaniają
pokrywkamigarnkinakuchni,awzimie,kiedyostrożnie
otwierałysiędrzwidomojegopokoju,szczękałydrzwiczki
pieca,szeleściłypapieralbosłoma,trzaskałyzapałki,
płomieńradośnieogarniałpolana,itociche,uspokajające
buczeniepiecazatapiałomnieznowuwsen,robiłomisię
jeszczebardziejbłogo,zdawałosię,żetojużniepiec,
amojamamarozlewaciepłopopokojuizadowolona
furkocze…Jednakpotemdługodrzemaćsięniedało,
bootojużstukaładodrzwimleczarkairazem
ześwieżymiwiadomościaminalewaładosłoikówświeże
mleko,ajeszczepokilkuchwilachdopływałaromat
kawy,zaparzonejwbiałejporcelanowejmaszynce,
zdodatkiemcykorii„Franka”,iwtedysenrozpryskiwał
się,rozpływałiznikał…
Znałemmojegotatę,OłeksandraBarbarykę,raczej
zfotografii,bozginął22listopada1921roku,kiedy
miałemczterylata;wpamięcizachowałomisięjeszcze
rozmytewspomnienie,jakktoświelki,wdługimszynelu