Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
C
KiedypośródRynkuspotykająsięozdobione
kwiatuszkamiipiórkamidwakapelusiki,jesttozdarzenie
zwyczajneicodzienne,żadenprzechodzieńniezwraca
nanieuwagi,alekiedyschodząsięrazemażcztery
kapelusiki,o,wtedykażdypatrzynatęscenę,
rozdziawiwszyusta,starającsiętakżewychwycić
poszczególnezdania,booczypodtymikapelusikami
ażpłoną,aichwłaścicielkigadająbezwytchnienia,
dławiącsięsłowamiiwrażeniami.
–PaniGołdo,jaksiępanimiewa?
–Gut,gut,paniWłodziu.Łokiećmniecałydzieńboli.
AotoipaniJadzia!PaniJadziu,copanikupiła?Kalafiory
terazposzalaływcenie!
–Niekalafioryposzalały,aludzie.Gdzieżtotakieceny
mówić.
–PaniRito,ipanitutaj!Jaktofajno,żesięwszystkie
dokupyzeszłyśmy,nie?
–Kupiłamdwacielęceogony,pęczekkopruipietruszki.
–Będziezupakoperkowa?
–Omałozepsutegokarpianiekupiłam.Pytam
przekupkę,czyonnapewnojestżywy,aona
miodpowiada:„Joj,pani,jasamaniewiem,czymżywa
wtakieciężkieczasy,toskądmamwiedzieć,czytaryba
żywa?”.„Amoże–mówię–onazdechła?”„Aj,gdzietam
zdechła.Śpi!”„Śpi?Ajaczuję,żecośodniejtchnie”.
Aona:„Aj,pani,ajakpaniśpi,topanizasiebieręczy?”.
–Nonie!
–Jajejpożydowskuionamniepożydowsku,
awszystkojednobreszewżyweoczy.Amnietakłokieć
boli!
–Natrzyjsobiepanispirytusemiowińwścierkę.Kto
bypomyślał:kilowołowinykosztujejużsześćdziesiąt
groszy,mojasąsiadka,comamężapocztowca,kupuje