Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałszósty
–Przeczytaj–powiedziałaDelia,alePaulpokręcił
głową.–Przeczytajnagłos–zażądała.Czuła,jakjad
rozlewasięwjejżyłach.
Paulwyjąłkomórkęzkieszeni.Czekałanaminę,
którajejpowie,żewiadomośćniepochodziodCeline,
alepogłębiającysięponurygrymaspotwierdziłjej
podejrzenia.
–Niebędęczytał.
–Jeślimamiędzynamizostaćchoćszczyptazaufania,
przeczytasznagłos.
Paulposępnie,zzaciśniętymiszczękamiotworzył
pocztę.Mówiłprzezściśniętegardło.Deliawiedziała,
żeniezapomnitegodziwnegouczucia:jejnarzeczony
przemawiagłosemswojejkochanki.Desperacko
próbowałtoocenzurować,aleniemiałczasunazmiany,
zresztąDeliawychwyciłabysztucznepauzy.
–Jeśliuznam,żecośominąłeś,poproszęopokazanie
esemesa–uprzedziłanieswoimgłosem.Nie
spodziewałasię,żeżycieobsadzijąwrolizdradzanej
kobiety.
–
Och,mójBoże,naprawdęsięzniążenisz?
Cobędzieznami?Czymożesz…
–podniósłwzrok
wpróżnejnadziei,żeDeliasięrozpłaczeizwolni
gozreszty.Dałamuznak,abykontynuował.–
Czy
możeszurwaćsięnachwilęizadzwonićdomnie?Jutro
pogadamy.Kocham.C.
Kocham.
–Ilecałusów?