Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
ŁUKASZ
Comustrzeliłodogłowy?Odwczorajbiłsięztymimyślami,raz
nierozumiejącwłasnegozachowania,toznów
jeusprawiedliwiając.Niezabieraszpodswójdachnieznajomych
ludzi,którzywdodatkuzachowująsiędziwnieipodejrzanie,
przecieżkażdycitopowie,idiotokarciłsamsiebiewduchu.
Pochwilijednakdodawał,żemożeitamałazachowywałasię
wczorajszegowieczorunietypowo,choćtomożezadelikatne
słowo,aletojednakdziewczyna.Takieradyodnosiłychyba
jednakdomężczyzn,wdodatkurosłychisilnych,którzymogliby
stanowićpotencjalnyproblemdladelikwentachcącego
impomóc.Alekobieta?
Trudnowyobrazićsobie,żebymiałabyćniebezpieczna.Może
raczejtrochę...niezrównoważona?Ekscentryczna?Mnożył
wpamięciwyrazy,którymimógłbyokreślićnieznajomąiłapałsię
natym,żenibypasująwszystkie,ajednakkażdemuczegoś
brakuje.Żadenznichniezawierałwsobietego,codostrzegł
wjejoczach.Wczorajsząsytuacjąwydawałasiębyćzaskoczona
niemniejodniego,aprzytym...bałasiępanicznie.Kierowcy,
ludzkichspojrzeń,anawetjego,któryzaoferowałpomoc.
Zpoczątkumilczała,obserwującgonieufnie,bypotem,gdy
zostalisami,rzucićsiędoucieczkiniczymwypłoszoneprzez
człowiekazwierzę.Tobyłotaknierealistyczne,taknagłe,
żewpierwszymodruchurzuciłsięwpogoń,ażeskrajnie
wyczerpanaledwiesłaniałasięnanogach,wkilkasekund
dogoniłdziewczynę,zamknąłwobjęciachispokojnieczekał,
szarpiącsię,całkiemopadniezsił.Stałosiętak,jak
przewidziałpokilkuchwilachosunęłasięnaziemięigdybyjej
niepodtrzymał,zaliczyłabybolesnyupadek.
Wtamtejchwiliniemyślałojejstrachu,otym,żetowłaśnie