Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałpierwszy
Nate
Wchwiligdypoczułemwkieszenilekkąwibrację,
spojrzałemnakapitanaipróbowałemzgadnąć,
comizrobi,jeśliwyciągnękomórkęiprzeczytam
esemesa.Pewniewkurzyłbysięjakdiabli,gdyby
spostrzegł,żeniesłuchamszczegółówodprawy
dotyczącejjutrzejszejakcji.
Niepotrafiłemjednakoprzećsiępokusie
sprawdzenia,czywiadomośćbyłaodSarah,Sashyczy
jaktammiałanaimiędziewczyna,zktórąumówiłemsię
nawieczór.Wyjąłemtelefoniukradkiemzerknąłem
podbiurkiemnawwietlacz.Wiedziałem,żenawet
gdybykapitanmnienatymprzyłapał,niewycofałby
mniezoperacji.Byłemnajlepszymsnajperem,jakiego
miał,dlategomogłemliczyćnatrochępobłażliwości.
Jednakzamiastwiadomościoddziewczynydostałem
dwazdjęciaodnajlepszegoprzyjaciela,Ashtona
Taylora.Kiedyotworzyłempierwsze,zobaczyłem
noworodkaopatulonegowkocyk.Zamurowałomnie.
Kretyńskiuśmiechpojawiłmisięnaustach,gdy
zobaczyłemdrugiezdjęcie,naktórymAnna,żona
Ashtona,trzymałanarękachniemowlęiuśmiechałasię
zdumą.Podspodemwidniałtekst:
AnnaimałyCameronmająsięświetnie.
Japierdzielę!krzyknąłempodekscytowany
izerwałemsięzmiejsca,zapominajączupełnie,gdzie
byłem.Uniosłemdogóryzaciśniętąpięśćwgeście