Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rumieniecizachichotałanerwowo.
–Oczywiście,chętniepomogę.Czegoszukasz?
–odpowiedziała,pochylającsięniżejnadladą
inawijającsobiekosmykwłosównapalec.Żeby
zaciągnąćjądołóżka,niepotrzebowałemnawet
zaproszenianakolację.
Nietracącprzytomnościumysłuipamiętając,
pocotamprzyszedłem,wyprostowałemsięibezradnie
wskazałemrękąnasklep.
–Mojemunajlepszemuprzyjacielowiwłaśnieurodził
sięchłopczyk,więcchciałbymkupićprezent.Amoże
jestcośszczególnienadającegosięnatakąokazję?
Uśmiechnęłasię,wyszłazzaladyiruszyłaprzed
siebie,kołyszącbiodrami.Niepotrafiłemsięoprzeć
iśledziłemwzrokiemruchyjejtyłeczka.
–Copowiesznato?–zaproponowała,biorącdoręki
biało-niebieskieubranko,nawetniepatrzącnanie.
–Natyłachmamyjeszczewiększywybór.–Uniosła
sugestywniebrwi.
Uśmiechrozciągnąłmiusta.Nojasne,żebyłałatwa,
aleniemiałemzamiaruodrzucaćpropozycjizabawienia
sięnazapleczu,jeślitowłaśniemiałanamyśli.
Wiedziałem,dlaczegotaksiędziało–chodziło
omundur.LaskileciałynamójmunduragentaSWAT
.
To,żebyłemprzystojny,pewnietrochępomagało,
nawetjeślitylkojatakuważałem.Dbałemokondycję
zewzględunapracę,włosymiałemzawszedobrze
ostrzyżone,anamojeniebieskieoczyzwracałouwagę
wieledziewczyn.
–Bardzochętniezobaczę,comasznazapleczu
–odpowiedziałemznacząco.