Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wdrzwiach.Robertpokiwałgłowąischyliłsięponiego.
PodkomisarzLew,słuchampowiedział,
przytrzymującaparatprzyuchu.
Ciężkiporanek?zapytałochrypłygłospodrugiej
stronie.
Gerti?Toty?odparł,pocierajączaspaneoczy.
Spakujsię.Inspektorchce,żebyśpojechał
wBieszczady.
Nowasprawa?
Jeszczenamjejnieprzydzielono,alemiejscowyszef
policjitwierdzi,żeofiaryznaszegowojewództwa.
Morderstwa?
Narazieniewielewiemy,alemożetobyćcośdużego.
Wycieczkaszkolnawłamałasiędojakiegośdomuitam
znaleźliszczątkiludzkie.Jakieśkości.
Skądwiadomo,żetosprawadlanas?
Byłypodpisane.Domniemaneofiarymająpochodzić
zróżnychmiejsc,aleztego,cowiem,większość
zmazowieckiego.
Ktośpodpisałzwłoki?
Natowygląda.Prześlęciadreskomisariatu,
doktóregomaszsięzgłosić.Wsamomiejscezabierzecię
helikopterGOPR-u.
Aledlaczegoja?Niemanikogoniższegostopniem
chętnegonatakiewyprawy?Nawetjeżelisięokaże,
żemiejscowinierozróżnilikościzwierzęcychodludzkich
ijadętylkoobejrzećkolekcjęjakiegośczubkaprzyrodnika,
toitakbędęmusiałtamnocować,bosamdojazdzajmie
miprzynajmniejsiedemgodzin.Ajutrojestnasza
rocznica...
O,panważnysięznalazł.Pomyślałbykto,żejak