Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
więcejniżpięćdziesiątlat.Byłnieogolonyiwwymiętej
koszuli.Naoczymiałnasuniętąwłóczkowączapkę
wzielono-czerwonepaski.
Weszlidopomieszczeniaprzezpiwnicę.Lewrozejrzał
siędookoła.Pokój,którywydawałsiępełnićfunkcję
salonuikuchni,byłniemalpusty.Napodłodzeleżały
wytopioneświeczkiipapierkipobatonikach.Przyoknie
nastolikustaładopołowywypełnionabuteleczka
alkoholu.
Długoczekałempowiedziałposterunkowy
niepewnymgłosem,gdydostrzegł,naczymzatrzymałsię
wzrokpodkomisarza.
Widzęmruknąłpodkomisarz.Gdzietekości?
Tam,wpokojuztyłu.
Podkomisarzruszyłwkierunkuwskazanychdrzwi.
Starałsięopanowaćnarastającygniewizachować
profesjonalizm,alewidokpijanegoposterunkowego,który
ewidentnieniebyłbywstanierozróżnićżebraczłowieka
odżebraświni,nienapawałgooptymizmem.Dopokoju
ztyłuniedocierałoświatłozodsłoniętegookna,więc
podkomisarzmusiałwłączyćswojąlatarkę,bycoś
zobaczyć.Pokójmiałnietypowyrozkład.Byłniewielki,
murowany,aniedrewniany.Największąjegoczęść
zajmowałogromnybiałypiec.Pobokachznajdowałysię
rzędypółekzkasetkami,któreściśnięterazemwyglądały
jakszufladywbibliotekachszkolnych.
Wskrzynkach.Posterunkowywskazałpalcem.
Podkomisarzsamzobaczy.
Lewsięgnąłdokieszenipogumowerękawiczki.
Teskrzynkitocałejużobdotykaneprzez
tedzieciaki.Gdytuweszły,toodrazusiędonichdobrały.
Niewiedziały,cotojest,idopierojakzaczęłyczytać,
tosiępołapały,atenichnauczycielkazałimtowszystko