Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wąchałeśtekości?
–Zawszewącham.Naturaobdarzyłanaswspaniałym
narzędziembadawczym,dlaczegowięcgonie
wykorzystywać?
–I?–zapytałLewniepewnymgłosem,niewiedząc,czy
chceznaćodpowiedź.
–Inic.Ajamambardzowprawnywęch.
–Czyliczwartedziecko.
–Tak,aleniewiadomo,czyżyje,czynie.Bezstopy
możnaprzecieżżyć.
–Ainnekości?
–Teeksponatywsłoikachsąciekawe.Toniekości
oczywiście,tylkomałżowinyuszne...numerszesnaście
idwadzieściasiedem...Tenwcześniejszytopewnie
pierwszapróbazakonserwowaniatkankimiękkiej.
Niestetynieudana.Nieznamjeszczeskładupłynu,który
zostałużytydokonserwacji,alealbozostałźledobrany,
albotobyłajakaśwłasnamieszankaeksperymentalna.
Wkażdymrazieskórazeszła,atkankaprawiesię
rozpadła.Gdyotworzęsłoik,tobędęwstaniecoświęcej
powiedzieć,alemożliwe,żeniczniejjużnie
wyciągniemy.Natomiastdrugiepodejściebyłojuż
znaczniebardziejudane.Uchozostałopięknie
zakonserwowane.Niewidaćnapierwszyrzutokażadnych
ubytków.Wyglądanauchodorosłegomężczyzny,alenie
mogętegostwierdzićzcałąpewnością.Zdarzająsię
kobietyzdużymi,porównywalnymidomęskich,
małżowinamiusznymi.Zewzględujednaknabrakinnych
częścianatomicznychmogęjedynieorzec
tonapodstawiedoświadczenia.
Lewpodniósłsłoikizacząłsięprzyglądaćzawartości
podróżnymkątem.
–Alewięcejbędęmógłpowiedzieć,gdyotworzęsłoik.