Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Maliny.
Nieżołędzie.Niekasztany.Nieliście.
Tylkomaliny.
Krzyksięuśmiechnął,delikatniedotknąłkartkiopusz-
kamipalców.Byławygniecionaiwypłowiałatakmoc-
no,żekoloryzaczęłytracićnawyrazistości,alejemu
tonieprzeszkadzało.
Trzymałbytutaj,nawetgdybynicjużniemożna
byłorozpoznać.
Nagleciszęprzerwałtubalnygłosdochodzącyzza
drzwiczek.
Trzebasięzbieraćdochaty!
Janniemusiałzamykaćszafi,żebywiedzieć,kimjest
jegowłaściciel.MiłoszŁazikmiałprawiedwametry
wzrostu,poruszałsięzdelikatnościąsłoniaibyłrównie
coongruboskórny.
Zarazpotemzaskrzeczałradiowęzeł.
Uwaga,uwaga!Nadajemyważnykomunikat!
Krzykspiąłsięwsobie.Ilekroćszczekaczkasięod-
zywała,tylerazyprzekazywałazłewieści.Cotymra-
zem?!
Wewczorajszymogólnopolskimreferendumwspra-
wiezmniejszeniazwiększeniaobniżkidziennegoprzy-
działurodzinnegowzięłoudziałdziewięćdziesiątosiem
komadziewięćuprawnionych.
Zachowałkamiennątwarz,wiedział,żeSYCOcały
czasgoobserwuje.
PaństwowaKomisjaWyborczazatwierdziławynik
referendumjakowiążący…
Jakbytobyłajakaśnowość…pomyślał,alenawet
niedrgnęłamubrew.
36