Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Opięćdziesiątmetrówwprostejliniiodmojegooknapołyskują
bladojakpiszczelejakiegośgigantycznegokościotruparuiny
niewielkiejświątyniBel-Szamina.Głębokiszafirnocyuginasiępod
ichciężaremjakpoduszkazaksamitu.Tamgdzieciemnośćstykasię
zkonturemkolumn,powstajejakbybiała,puszystamgiełka.Może
dlategowydajemisię,żezgłębigrecko-rzymskiejświątynibije
delikatnapoświata.
Oczywiścietotylkozłudzenieoptyczne,boskorowychylęsię
bardziejprzezokno,abyuchwycićjejźródłoznika.
Zaszumiałwiatr,natarasiehotelowymzaszeleściłporzucony
papier,powietrzeprzeciąłostrykrzyknocnegoptaka,zaskrzypiała
ihuknęłaościanęokiennica.Czarromantycznegowidokuprysł.
Zniechęciąpowracamdorozpoczętejpracy.Terazwogóleżałuję,
żesięjejpodjęłam.Sporządzićobiektywnąocenęfaktównapodstawie
luźnychnotatekprzewrażliwionejirozegzaltowanejkobietytorzecz
niełatwa.Apozatymterazdopieropojmuję,żedającprofesorowiAbd
al-HassanowiobietnicęprzetłumaczeniapamiętnikaMoniki,
postąpiłamniezupełniefair.
Nicmnieprzecieżnieuprawniadoodkrywanianajtajniejszych
myśliidoznańMonikiczłowiekowi,odktóregowłaściwieuciekła.
Ajeślitaksięstało,towidoczniegoniekochała.Jeśliniepokazała
munigdyswegonotatnika,tozapewneniechciałagodopuścić
doswychnajintymniejszychrozważańiprzeżyć.Fakt,żerękopis
odnalazłsiędopieropotrzydziestupięciulatachodchwiliwyjazdu
MonikizPalmyry,niejestżadnymrozgrzeszeniem.