Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4.Domijegosmutki
Pozielonejdoliniebiegłwezbranyostatnimideszczami
strumień,obrośniętypochyłymipniamiwierzb.Kładką
rzuconąprzezstrumieńprzechodziłAdamBedeswym
pewnym,krokiem,aGypzkoszykiembiegłzanim.
Kierowałsiękudomostwukrytymsłomą,wodległości
okołodwudziestułokciodpagórka,przyktórymwznosił
sięstosbali.
Otwartedrzwiwejścioweukazałypostaćstarejkobiety.
Jejuwaganiebyłapoświęconaspokojnemupięknu
zachodzącegosłońca;zamiasttegoosłabionymioczami
wpatrywałasięwzbliżającegosięmężczyznę.Była
pewna,żetojejukochanysyn,Adam,wraca.Elżbieta
darzyłagouczuciempierworodnejmatki,która
doświadczyłamacierzyństwadopierowpóźnymwieku.
Kobietatabyłapoważna,szczupła,alewciążemanowała
siłą.Jejstrójbyłskromny,przywodziłnamyślgrudkę
surowegojedwabiu.Nasiwychwłosachnosiłabiały
czepek,któregoniepokalanabielkontrastowałazczarną
wstążką.Szerokimateriałwkolorzebiałymokrywałjej
piersi,asukienkazniebieskiegopłótnaniesięgałaziemi,
ukazującspódnicępodszytąkoronką.Prawie
dorównywaławzrostemAdamowi,apodobieństwo
międzynimibyłooczywiste.Jejoczywydawałysię
przyćmione,byćmożeodpłaczu,jednakwyraźnebrwi
pozostawałynadalczarne,zębyzdrowe,apostawa
prosta.Bezwzględunato,czyszybkorobiłapończochę,
stojąc,czyniosławiadrowodynagłowie,zachowywała
samągodnąpostawę.Tensamtypurody,tensam
temperamentwidocznybyłzarównowmatce,jak
iwsynu.NiemniejjednakAdamodziedziczyłponiej
sze​ro​kieczoło,ser​decz​nośćorazszybkąin​te​li​gen​cję.
Podobieństwarodzinneniekiedyniosąwsobiegłęboko
smutnąnaturę.Tawielkatragedianaturyczęstonadając
podobneciałaimięśnie,wyraźnieróżnicuje