Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BiednaElżbietazajętabyłaprzyrządzaniemśniadania
dlasynów,apolewkastałajużnaogniugotowa.Kuchnia
jejbyłazawszewzoremczystości,aletegoranachciała
więcejjeszczeniżzwykleuczynićdomoweognisko
po​nętneistółskrom​nieza​sta​wiony.
Chłopcybędąstraszniegłodnimówiłasama
dosiebie,mieszającpolewkędoBroxtonkawałek,
atrumnaciężka,cięższajeszczebędzie,gdywniąwłożą
biednegoTholera.Muszęzrobićwięcejpolewkiniż
zawsze,możeprzyjdzieojciecibędziechciałjeść.
Chociażonpolewkinielubi,mówiłammutotylerazy
izapewnedziśpowiem.Biednyczłowiek!Znosi
tospo​koj​nie,niemogętemuza​prze​czyć.
Usłyszałatupotkogośbiegnącego,zwróciłasięszybko
kudrzwiomiujrzaławchodzącegoAdama.Byłtakblady
iwzruszony,żekrzyknęłairzuciłasiękuniemu,zanim
miałczasprze​mó​wić.
Słuchaj,matkorzekłzdławionymgłosemnie
przestraszsię.Ojciecwpadłwwodę.Przyniesiemy
gotuza​raz,ogrzejkoł​dręprzyogniu.
Adambyłprzekonanyośmierciojca,aletym
sposobemdawałzajęciematceitymsamymrozrywałjej
bo​leść,utrzy​my​wałna​dzieję.
Powróciłpędemdobrataidwajsynowiepodnieśli
ciężarwgłuchymmilczeniu.Otwarte,bielmemzaszłe
źrenicestarcabyłysiwejakoczySeta,spoglądałynieraz
zmi​ło​ściąidumąnadzieci,za​nimopusz​czałjeprzednimi
zewstydem.Setmyślałgłównieoduszyojca,taknagle
zciaławyrwanej,alewspomnieniaAdamabiegły
wprzeszłośćzesmutkiem.Wobecśmierci,tejwielkiej
pojednawczyni,nieżałujesięnigdyzbytniejczułościdla
tych,którychjużniema,żałujesięzatokażdegoostrego
słowa.