Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tasięprzesunęła,tworzącprzejście.
–Wróciłeś–usłyszałgłos.–Eewpowiedziała,żemożejej
trochęniebyć,alezostawiłaci…
–Dzięki–przerwał.–Zrobiłaśtegodrinka?–zapytał.
–Jużniosę.
Chwilępóźniejweszłaztacą,naktórejstaławysokaszklanka
zróżnokolorowązawartością.
–Dziękuję–powiedziałiusiadłnasofie,poczymupiłłyk.
–Mmm…Dobre–pochwalił.
–Cieszęsię.Włączyćmuzykęalbojakąśprojekcję?–zapytała.
–Nie.Chcępomyśleć–odpowiedział.
–Tonieprzeszkadzam.–Kobietawyszła.
Eewpodsunęłamupewienpomysł,aleniezdążyłjejotym
powiedzieć.„Możesięjeszczeodezwie”,przemknęłomuprzezgłowę.
Zamknąłoczyiszeptemwywołałwszystkienowefunkcjeimplantu.
Mimożebyłzajętypoznawaniemmożliwości,któredałododatkowe
oprogramowanieimplantu,całyczaswiedział,cosięwokółniego
działo.Tęzdolnośćposiadałoddziecka,apodczaswalkwklatce
rozwinąłjąwsobiedoperfekcji.Nigdygotoniezawiodłotakjak
iteraz.Podświadomiewyczułzmiany.Ktośwszedł,bobezszelestnie
otworzyłysiędrzwi.Zarazpotemwiedział,żetojestEew.Podeszła
doniego.
–Niemusiszwydawaćkomendgłosem,bouprzedziszinnych
oataku–powiedziała.
–Właśniesięuczę.
–PowiedzmiKeram…Kimtyjesteś?–zapytałaostrożnie.
–Azakogomniewzięłaś,jakmniełupnęłaśprądem?