Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rodziceznajwyższąulgądaliimswojebłogosławieństwo
iżyczylipowodzeniawziemiobiecanej,naPółnocy,
wChi​cago.
Mamamiaładziesięciororodzeństwa.Jejzamążpójście
ozna​czałojednągębęmniejdowy​ży​wie​nia.
Ojciecmojegoojcabyłbiegłymkucharzemiprzekazał
swojąwiedzęmojemuojcu,którywkrótce
poprzeprowadzcedoChicagozałapałsięnaposadęszefa
kuchniwcałkiemprzyzwoitymhotelu.Mamawychodziła
so​biepo​sadękel​nerki.
Opowiadałami,żechoćharowaliwświątek,piątek
podwanaściegodzinnadobę,niemieligrosza
oszczędnościiniestaćichbyłonamebleaninicztych
rze​czy.
Mojemudurnemuojcupoprzeprowadzcedomiasta
całkiemodbiło.OdjechałnapunkcieMulatekzwielkimi
tyłkami,którebrałyfrajerównalepperwersji.Resztki
tego,zczegogonieoskubały,przeputałwszalbierczych
szu​ler​niach,łu​piącwko​ści.
Kiedyśwhoteluzniknąłzkuchni.Mamaznalazła
gowkońcuwspiżarni,jaknaworkukartoflidopychał
energiczniepółbiałąkelnerkę,którazarzuciłanoginajego
ra​miona.
Mamawspominała,żezrzuciłananichwszystko
zpółekspiżarni.Schodzilizojcemzpobojowiskajużjako
parabez​ro​bot​nych.
Ojcieczełzamiwoczachobiecywał,żesiępoprawi
iustatkuje,alezabrakłomusiływoliichęci,żebyoprzeć
sięła​twympo​ku​sommia​sta.
Mojeprzyjścienaświatdodatkowopogorszyło
sytuację;kretynmiałczelnośćnamawiaćmojąmamę,
żebyporzuciłamnienastopniachkościoła.Kiedymama,
rzeczjasna,odmówiła,zewstrętemgrzmotnąłmną