Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
strumieńciepła,dodającmisił.
–Alicjo!–zawołała,potrząsającmną.–Ocknijsię
Usiadłamgwałtownie.
Dysząc,zlanapotem,rozejrzałamsięwokół.
Zobaczyłamścianypokrytekościąsłoniowąizłotem,
pomalowanewkolistewzory.Zabytkowąkomodę.
Puszystybiałychodniknapodłodze.Mahoniowystolik
nocnyzlampąodTiffany’ego,stojącąobokzdjęcia
mojegochłopaka,Cole’a.
Znajdowałamsięwswojejnowejsypialni.Bezpieczna.
Sama.
Sercewaliłomiożebra,jakbychciałosięuwolnić
zpiersi.Stłumiłamwsobiewspomnieniekoszmaru
sennegoiprzesunęłamsięnabrzegłóżka,żebywyjrzeć
przezwielkiewykuszoweoknoiodzyskaćpoczucie
spokoju.Pomimowspaniałościwidoku–ogrodu
pełnegojasnych,bujnychkwiatów,którezdołałyjakimś
cudemrozkwitnąćwchłodnejpaździernikowej
pogodzie–poczułamuciskwżołądku.Noctrwała
wnajlepsze,awrazzniąlęki.
Mgła,którazbierałasięodwielugodzin
nahoryzoncie,wkońcuzaczęłasięrozlewać,
podpełzająccorazbliżejokna.Księżyc,okrągłyipełny,
płonąłoranżemiczerwienią,jakbyjegopowierzchnia
zostałazranionaiterazkrwawiła.
Wszystkobyłomożliwe.
Zombiwyszłytejnocynałowy.
Moiprzyjacieleteżbyligdzieśwciemnościiwalczyli
ztymiistotami.Nienawidziłamsięzato,żezasnęłam
wtakimmomencie.Ajeślijakiśłowcapotrzebował
mojejpomocy?Wzywałmnie?