Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kogochciałamoszukać?Niktbymnieniewezwał,bez
względunato,jakbardzobyłabympotrzebna.
Wstałamizaczęłamchodzićpopokoju,przeklinając
obrażeniaikontuzje,zpowoduktórychtutkwiłam.
Pociętomniekilkatygodnitemuodbiodradobiodra.
Ico?Usuniętomijuższwy,aciałozabliźniałosię
zwolna.
Możepowinnamsięuzbroićiwyruszyć.Wolałabym
ocalićkogoś,kogokocham,inarazićsięnakolejną
śmiertelnąranę,niżnicnierobićitrzymaćsięzdala
odniebezpieczeństwa.Aleniewiedziałam,dokąd
wybrałasięgrupa,pozatym,gdybymzdołała
wytropić,Colebysięprzestraszył.Mogłabym
gozdekoncentrować.
Dekoncentracjazabijała.
Dodiabła.Postanowiłam,żezrobię,comikazano,
ibędęczekać.
Minutyrozciągałysięwgodziny,kiedytakkrążyłam
posypialni,apoczucieniepokojunarastałozkażdą
upływającąsekundą.Czywszyscywrócążywi?Tylko
wciąguostatnichkilkumiesięcystraciliśmydwóch
zabójców.Niktznasniebyłprzygotowanynato,
bystracićnastępnego.
Usłyszałamskrzypieniezawiasówwdrzwiach.
Colewśliznąłsiędopokojuiprzekręciłklucz
wzamku,żebyniktnasniezaskoczył.Ulgastępiła
ostrzeniepokoju;zadrżałam.
Byłtu.Całyizdrowy.
Mój.
Spojrzałnamnie,ajapoczułamdreszcz,czekając
nawizję,pragnącjej.