Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Choćmogętozrobić,jaksobieprzypominam.
Jejtwarzłagodnieje.
–Jestemtwojąprzeszłością,Szron,ichwilowoteż
teraźniejszością.Alemusiszpogodzićsięztym,
żenigdyniebędęnależećdotwojejprzyszłości.
–Jesteśmojąprzeszłością,teraźniejszością
iprzyszłością,kotku.–Nigdyniepogodzęsięzniczym
innym.
–Szron
–Kat.–Przysuwamdłoniedojejskroni.–Dlaczego
cięterazwidzę?Dlaczegotrzymałaśsięzdalatak
długo?
Wciążnamniepatrzy,alegdyserceczasuuderza
kilkakrotnie,jestempewien,żejużmnieniewidzi.Jej
uwagabłądzidaleko,gdzieś,gdzienigdyniebyłem.
Gdzieś,dokądniemogępójść.
–Takjakpowiedziałam,niemaczasu,byzagłębiać
sięwpowodytejwizyty.
–Aleodwiedziszmnieznowu?
Kiwaenergiczniegłową.
–Przezkilkanastępnychmiesięcybędziesz
szczęśliwienagradzanyjednąwizytądziennie.
Tozamało.
–Niedoznamsatysfakcji,dopókiniezostaniesz
przytwierdzonachirurgiczniedomegoboku.
Przewracaoczami.
–Toniesąnegocjacje,atyniepozwoliłeś
midokończyć.Zamierzamcięodwiedzaćrazkażdego
dnia,oilebędzieszrobiłcośpożytecznegodlanaszej
sprawy.
Unoszębrwi.