Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Typrowadzisz.
Tak.Prawojazdyniebyłowtejchwiliważne.
ZawieźgodokościołaŚwiętejTrójcy.Izaprowadź
dopokojupastora.Półkazksiążkami.PanHolland
spojrzałnaCole’a.Takisamschowekjakten,który
urządziliśmydlamamy.
Colezesztywniał.Zawszetakreagowałnajakąkolwiek
wzmiankęomatce.Byłazabójczyniąiowszem,miała
schowek,aleitakzginęłapodczasatakuzombi.
PanHollandnapotkałmójwzrok.
TamwłaśniebędziepanAnkhitwojababcia,jeśli
Przeżyli,dokończyłamwmyślachiodrazurzuciłabym
sięwniepowstrzymanynurtpaniki,gdybymnie
przypomniałasobiezapewnienia,którepadłozust
Cole’a:„Ankhwyprowadziłwszystkich,Ali-gatorze”.
Upewnijsię,żemójchłopaktamdotrze,towszystko
powiedziałpanHolland.
Nicbymnieniepowstrzymało.
Apan?
Ruszęzarazzawami.
Comiałdoroboty?Zamierzałgrzebaćciała?
Jezu.Prawdopodobnie.
Drżąc,zajęłammiejscezakierownicą.Dłoniemisię
pociły.Krewosiągałatemperaturęwrzenia,aleskórę
pokrywałalodowataskorupa.Poramiwylewałsię
zemniecuchnącykwas.Gdypodniosłysiędrzwi
garażu,Coleścisnąłmirękę,próbującdodaćodwagi.
Skóręmiałzimniejsząodmojejilepką.
Niepozwolę,bystałocisięcokolwiekobiecałam
solennie,wcisnęłamdodechypedałgazuiwyskoczyłam
nadrogę.Sprężyłamsięcała,oczekującgradu